Quinn Delacroix
/ urodzona 24 lipca 1993 we Francji / od 6 lat
mieszka w Nowym Orleanie / 180 centymetrów słodkiej złośliwości
/ potomkini Eugène'a Delacroix'a / francuski akcent / ,,wicked witch" / ,,królowa śniegu" / przelotne
flirty / bez uczuć / zakochana w kawie i w muzyce / śpiewa pod
prysznicem / stos książek na półce / cukrzyca typu I / ambitna /
po trupach do celu / chce wynaleźć lek na wyleczenie cukrzycy /
Na II roku.
Członkini Theta Lambda Alpha.
Wydział nauk ścisłych - biologia, chemia.
Zajęcia ponadprogramowe - kapitan
drużyny cheerleaderek, kółko malarskie.
Od samego początku jej
przyszłość była zaplanowana. Nie miała za wiele do gadania na
temat studiów. Na szczęście jej ambicje pokryły się z ambicjami
jej staruszków, którzy niemal skakali z radości, gdy ich córka
powiedziała gdzie zamierza iść. Denerwuje ją ciągłe
wstrzykiwanie insuliny, więc jej życiowym celem jest wynalezienie
leku, który stymulowałby trzustkę do wytwarzania insuliny.
Osoby które jej nie znają powiedzą, że jest
złośliwą i arogancką dziewczyną. Lubi przelotne flirty, nie
przejmując się żadnymi konsekwencjami. Czeka na prawdziwą miłość.
______________________
Witam się :)
Karta skromna, bo nie chcę wszystkiego podawać na tacy. Zawartość najprawdopodobniej ulegnie zmianie.
Zapraszam do wątków i powiązań, Quinn nie gryzie.
FC: Sasha Luss <3
Tytuł: Mike Will Made-IT - 23
Administracja wita serdecznie i prosi o wyjustowanie karty :)
OdpowiedzUsuń[ W takim razie mi nie pozostaje nic innego jak przywitać i zaprosić do wątku z moją osobą.
OdpowiedzUsuńSpecjalnie wiele tych dwóch postaci nie łączy. Proponuję, by już się znały, ewentualnie by poznały się w jakimś popularnym miejscu, może na jakiejś imprezie?
Jeżeli masz inne pomysły to zapraszam :). ]
[ Witam na kolejnym blogu :). I tutaj też zapraszam do wątków :).]
OdpowiedzUsuń[Witam, witam :) I prosiłam o wyjustowanie tekstu, ty zaś przesunęłaś do lewego akapitu. Poprawisz jeszcze raz czy pomóc? :>]
OdpowiedzUsuńMalia
[ tak właściwie to chyba nie ma osoby bardziej ambitnej od Sunshine, jak jest napisane w karcie - zawsze chce być o krok przed innymi :) Udanej zabawy na blogu :)]
OdpowiedzUsuńSunshine
[Ja też dzisiaj nie kontaktuje, więc znam twój ból :> I tak, teraz jest dobrze :)]
OdpowiedzUsuńMalia
[Również witam! :) A, że takie masz zdjęcie na tapecie to się w ogóle nie dziwię. Mega hipnotyzujące jest.]
OdpowiedzUsuńSophie
[Również witam i również życzę szampańskiej zabawy. Może Q chciałaby przelotnie poflirtować ze Scottem? :]
OdpowiedzUsuńScott
[Tak też myślałam. Czy mi się zdaje, popraw mnie jeśli się mylę, ale czy nie lubicie też przypadkiem zaczynać? :]
OdpowiedzUsuńScott
[Dzień dobry. :) Łał, Quinn jest tak samo wysoka jak Grace! I w ogóle ładna, bardzo. Może wątek? Grace chętnie napisze jakiś mało pochlebny artykuł o marnej formie cheerleaderek w tym sezonie albo podważy istotność kółka malarskiego (przychodzą tam malować czy gapić się na nagich modeli?), za co Quinn może zechce się jakoś odegrać. I wojna! :3]
OdpowiedzUsuńGrace
[Cóż, niekoniecznie sama sobie - w teorii ma jeszcze brata. Tylko finansowo stoi trochę kiepsko... To super, mamy ustalone! A mogłabym Cię prosić o zaczęcie? c:]
OdpowiedzUsuńGrace
[To chyba po prostu blogów brak... xD Ale witam, witam.]
OdpowiedzUsuńBlake F.
[Dziękuję bardzo, bardzo! <3]
OdpowiedzUsuń[Cześć, dzięki za powitanie ;). Popisałabym wątek, ale nie mam pomysłu, może ty jakiś masz? June to taki duży dzieciak nieco oderwany od rzeczywistości ;)]
OdpowiedzUsuń[Dziękuję bardzo, choć sama nie widzę w niej nic zachwycającego :) Śliczne zdjęcie. Wątek? Co prawda pomysłu nie mam, ale może coś wspólnie wymyślimy.]
OdpowiedzUsuńChristian
[Cześć, dziękuję i życzę tego samego. Zaproponowałabym wątek, ale nie mam pomysłu o co można by to zahaczyć.]
OdpowiedzUsuńDaniel
[ok mi pasuje ;33 Zaczniesz prooooosze? *-*]
OdpowiedzUsuńChristian
Cały ranek leciał samolotem z Nowego Jorku do Luizjany. Dzięki Bogu, nie musiał jechać samochodem, który został przewieziony na Uniwersytet tydzień temu i czekał na niego. Jego matka pożegnała go ze swojego łóżka w apartamencie na Sutton Place, zbyt skacowana żeby wstać, życząc mu dużo zabawy. Scott wrzucił swoje walizki do pokoju i wyszedł na zewnątrz żeby zapalić i może pojechać do sklepu po coś do jedzenia, albo picia. Kiedy właśnie miał wychodzić z kampusu usłyszał wołanie i odwrócił się.
OdpowiedzUsuńGłos, który usłyszał był głosem dziewczyny, którą znał i chociaż obracali się w podobnym towarzystwie ich znajomość nie wyszła po za pełne zaciekawienia spojrzenia. Podszedł do niej i pomimo iż dziewczyna wyglądała zjawiskowo w szpilkach i sukience, pomyślał, że prezentuje się dość niewygodnie.
- Jasne. Theta Lambda, prawda? - zapytał i zrobił ruch ręką w stronę walizek.
Scott
[Dziękuję ślicznie i również witam! Obrzucam Cię serduszkami za wybór wizerunku :3 Przyznam szczerze - pomysłów na wątek mam mniej niż zero, ale jeśli Tobie wpadnie coś do głowy, wal śmiało ;)]
OdpowiedzUsuńMichael Lange
[I wzajemnie!]
OdpowiedzUsuńHarry
[No, cześć. :) Dzięki, wzajemnie.
OdpowiedzUsuńTa Twoja Quinn ma mordercze spojrzenie. ;>]
Emma
[Jestem życiowym niedorozwojem jeśli chodzi o podejmowanie poważnych decyzji, a wybór wątku niewątpliwie jest jedną z ważnych. Hmm, może połączyć by te wszystkie punkty, które zaproponowałaś?]
OdpowiedzUsuńDaniel
[Haha, starałam się :)]
OdpowiedzUsuńMagnolia
[Ciesze się, że karta się podoba :) A zdjęcie Quinn idealnie oddaje to jak ją opisałaś. Wypisz, wymaluj kapitan drużyny cheerleaderek, naprawdę!]
OdpowiedzUsuńHeaven.
Biegł sobie właśnie, jak zwykle spóźniony na jakieś zajęcia, nie do końca świadomy na jakie, ani gdzie dokładnie biegnie. Ten pierwszy dzień był dla niego przekleństwem, pierwsze rzeczy zazwyczaj bywały dla niego czymś najgorszym, ale może to zabrzmi masochistycznie, kontynuował większość z nich. Nie można przecież rezygnować z życia tylko dlatego, że żyje się pierwszy raz. Jakkolwiek wariacko by to brzmiało. Biegł więc, nie patrząc gdzie. Biegł dla samego biegu, ruszał szaleńczo nogami, jakby chciał uciec, stąd na Marsa przecież nie było tak daleko jak się wydawało. Biegł, kiedy wypadła mu niższa o dokładnie 9 centymetrów, jakby miał miarkę w oczach, dziewczyna, potrącił ją niechcący, jakimś cudem przyjmując na siebie całą siłę uderzenia (istny dżentelmen) i upadł z hukiem na chodnik. Warknął najpierw na siebie, później na nią, coś niezidentyfikowanego. Coś w języku szaleńców. Coś o tym, że nie wbiega się na ludzi, że się patrzy, że to niekulturalne. Później napełnił płuca głębokim oddechem i wykaszlał go z delikatnym świstem.
OdpowiedzUsuń- Sory. - Walnął nawet się nie zastanawiając, w głowie miał tylko liczby, zegary i to jak bardzo spóźniony był pierwszego dnia. Jaki wstyd.
Daniel
[Wybacz, że krótko, ale nie umiem pisać wypracowań.]
[To ja podziękuję ;).]
OdpowiedzUsuńW.Page
[Można śmiało przytulać. (:
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że się faktycznie pobawię. ;D]
Annie
[ Bardzo dziękuję za powitanie :)]
OdpowiedzUsuńNathalie
[Również witam, ja także mam nadzieję na dobrą zabawę tutaj, o ;>]
OdpowiedzUsuńGacy
[ Podziękował :D
OdpowiedzUsuńJasne, nie mam nic przeciwko takiej relacji, a i mnie ona w większej części odpowiada. Jeśli chcesz bym zaczęła, zrobię to, ale jutro, ewentualnie w czwartek, bo nie wiem jak wyrobię się z środą ;) ]
Santiago
[ No to spoczki ;)]
OdpowiedzUsuń[oj tam, do chłopaków można latać ;D Wątek pewnie, że chcę nigdy jakoś nie odmawiam. Na pewno powinni się znać, może nawet muszę :)
OdpowiedzUsuńJakieś powiązanie czyli coś bliższego aktualnie, czy było....lub będzie dopiero?]
Anthony
[niezłe niezłe ;D
OdpowiedzUsuńwybieram B bo może to ciekawie wyjść ^^
zacznę jutro tak ok 20 no chyba, ze ty chcesz zacząć :)]
Anthony
[Cześć.
OdpowiedzUsuńNa propozycję wątku muszę niestety odmówić, ale życzę miłej zabawy na blogu. :)]
George
[Co Ty na to, że Twoja bohaterka spotykała się przez krótki czas z bratem mojej Sophie, gdy ten wpadł z odwiedzinami do siostrzyczki?]
OdpowiedzUsuńSophie
[Zgadza się. Dziewczyny mogą ponarzekać, na Amerykę i pochlipać nad winem jak bardzo brakuje im Francji.]
OdpowiedzUsuńSophie
[ Witam serdecznie i bardzo dziękuję za powitanie. :)
OdpowiedzUsuńWątek bardzo chętnie:) Jakieś pomysły?]
Jonathan Blanchard
[Hm, mnie ten pomysł jak najbardziej odpowiada, ale jeśli mam zacząć to dopiero jutro, bo dziś zaraz uciekam.]
OdpowiedzUsuńJonathan B.
Treningi zawsze były ciężkie, sprawiał razem z trenerem, że takie były i w większości przypadków ostro kłócił się wtedy z bratem. Jednak pomijając już te nieprzyjemne fakty, dzięki takiemu wyciskowi, wszyscy mieli formę. Dziś jednak nie było powtórki z rozrywki, wyluzowali bardziej bo po kilku międzyszkolnych zawodach byli liderami. Tonny wygłupiał się z każdym, miał dziś wyjątkowo dobry humor.
OdpowiedzUsuńGdy trening dobiegł końca, został jeszcze na moment by porzucać do kosza, ale w końcu i on zawędrował do szatni. Zrzucił strój zostając w samych bokserkach, sięgnął po ręcznik kierując się do części gdzie były prysznice, a gdzie również zastał ciekawy widok.
Jak się wchodzi do szatni facetów, spodziewa się obaczyć jednego z nich, a nie dziewczynę. Tonny zagwizdał cicho rozpoznając Quinn.
- a ponoć to miałbyć pechowy dzień – uśmiechnął się kącikiem ust, przez co to lekkie wykrzywienie mogło zostać niezauważone. Pobył się bokserek i odkręcił kurek prysznica kawałek dalej. Nie pierwszy raz widział nagą dziewczynę więc jakoś nie czuł się zmuszony do wycofania. Poza tym oddzielały ich ścianki, więc i tak jej teraz nie widział.- często zdarza ci się tak pomylić? Czy to zamierzone by kusić tak sportowców? - niemal się śmieje. Niemal.
A. Carter
[No obie to cheerleaderki, więc coś je łączy! Masz jakieś pomysły na wątek? :>]
OdpowiedzUsuńSunday
[A zaczęłabyś? :<]
OdpowiedzUsuńSunday
[Dziękuję serdecznie za miłe powitanie :) Naprawdę podoba ci się moja karta? Ja tam uważam, że jest trochę amatorska :P]
OdpowiedzUsuńOliver
[A w takim razie bardzo mi miło, cieszę się, że ci się podoba c: ]
OdpowiedzUsuńOliver
[to się odwitam: cześć.
OdpowiedzUsuńaż za dobrze zdaję sobie sprawę, ze stworzenie czegokolwiek pomiędzy niektórymi postaciami czasem po prostu nie wychodzi :)]
[Bardzo mi miło, że się witasz. Jestem za tym trzecim pomysłem, bo jeżeli Anakin kogoś polubi, to raczej nie afiszuje się z tym faktem. Może czasami pośle jakiś uśmiech, a może wręcz odwrotnie - ciężko kolesia rozgryźć, różnie okazuje sympatię. Tak, myślę, że to może być fajny wątek.]
OdpowiedzUsuńAnakin
[Hm, jestem za czymś oryginalnym, a co za tym idzie - chaotycznym, skomplikowanym, dziwnym. Także... Jak najbardziej ta druga opcja mi pasuje, ale mogę iść na kompromis.]
OdpowiedzUsuńAnakin
Zabawne jak niektóre rzeczy same się układają. Wystarczy być kimś. Nie jakimś wysoko urodzonym księciem z bajki; w tych czasach wystarczy być przystojnym i grać w kosza, żeby panienki na ciebie leciały. Zwłaszcza czirliderki, mające treningi w tym samym czasie co drużyna koszykarska.
OdpowiedzUsuńSantiago zawsze to frasowało. Dyrekcja chce, by dziewczyny mogły się oswoić z tym, że ktoś na nie patrzy, czy to chłopaki z drużyny mieli ćwiczyć nie tylko wsady do kosza, ale też ignorowanie zgrabnych nóg i mini spódniczek. To było ciężkie zadanie...Jeśli byłeś typowym napakowanym hetero-byczkiem. Inna sprawa jeśli akurat miałeś inne preferencje i zamiast koleżanek, obserwowałeś spodenki kolegów...
Santiago należał do tych nie ustosunkowanych, którym było obojętne co obserwują, podskakujące cycki czy...co innego.
Ale jedna czirliderka jakoś czasem przykuwała jego uwagę, kiedy podskakiwał z dwu taktu i wkładał piłkę do kosza, dotykając jego ramy.
Z tą wspomnianą czirliderką kiedyś się przespał - nie żeby innymi tego nie robił, ta akurat zapadła mu w pamięci, bo o ile pamiętał miała coś też do jego brata.
Ale mógł się mylić.
Kiedy odgwizdano dziesięciominutową przerwę, Santiago spocony położył się na ławce i trochę oblał się wodą z butelki.
Nienawidził tak intensywnego treningu.
Santiago Carter.
[ Owszem, mógłby, ale pewnie z jej... przelotnych flirtów... trochę by się naśmiewał. Nie, żeby złośliwie, ot tak, po prostu, bo tak ma :-)
OdpowiedzUsuńMożemy z nich zrobić plotkarskich przyjaciół, będzie ciekawie. Jak chcesz, to przyjdę z jakimś wątkiem jutro, wymyślę cokolwiek do zaczęcia. ]
T. Hastings
[To był chyba błąd. Trudno mi odpisać na coś tak... krótkiego.]
OdpowiedzUsuńSunday
[No jestem z tych co wolą lanie wody, bo przyjemnie się to i czyta, i pisze. Nawzajem.]
OdpowiedzUsuńSunday
[Dobrze, tylko jeszcze jedno pytanie... Skoro ona pomyli go z kimś ze swojej grupy, to by miało znaczyć, że Anakin był gdzieś w terenie ze swoją grupą i miał podobne zadanie, czy może, że kręcił się akurat gdzieś blisko i stąd ta pomyłka? Wybacz te pytania, ale lubię mieć pewność.]
OdpowiedzUsuńAnakin
[Panie cheerleaderki z zasady kojarzyły mi się z głupimi blondynami, które nie roumieją chemii, panna Quinn poszatkowała mój światopogląd na kawałki. :)
OdpowiedzUsuńNo i dziękuję. Nie spodziewałam się, że na podstawie takich zdawkowych informacji można uznać postać za ciekawą, ale mimo wszystko - dzięki.]
Charlie
[Również witam i dziękuję bardzo :)]
OdpowiedzUsuńJassmine
[ Dziękuję za miłe powitanie c: O, to super, też na niego chodziłam, ale jak byłam młodsza]
OdpowiedzUsuńLiv
[Od razu wpadło mi w oko! Dziękuję serdecznie za powitanie. :)]
OdpowiedzUsuńBonnie B.
[Chwaaaalę wizerunek <3 Niestety piątki nie przybiję, bo od paru miesięcy mało mam wspólnego z fizyką ;< Jakiś pomysł dla mnie?]
OdpowiedzUsuńArtem
[Niezależnie od motywacji, żeby wytrzymać rok na chemii, trzeba ją rozumieć. Podziwiam wszystkich, którzy to potrafią.'Jedyne zagrożenie, którego nie udało mi się w życiu "przeskoczyć", to właśnie chemia była. .-.
OdpowiedzUsuńNo nic, reflektujesz może na jakiś wątek, czy niekoniecznie?]
Charlie.
[ Witam :) Dzieki za przywitanie i stawiam pytanie: Jakieś propozycje co do wątku ? ]
OdpowiedzUsuń[ Cóż Ad, ze wzgledu na swą przypadłość, nawet z psem przewodnikiem, poczatki w poruszaniu się ma dośc słabe. Jednak wpadanie na siebie, jest tak cholernie oklepane, że aż smutne. Predzej jakies dziwne nieporozumienia ze względu na wchodzenie pchlarza we wszystkie możliwe miejsca.
OdpowiedzUsuńDziwne i niemoralne? Co masz na myśli ;> bo brzmi ciekawie.]
[ Przychodzę zgodnie z zaproszeniem, ale wstyd, bo z pustymi rękoma :< Jakiś pomysł na wątek masz? ]
OdpowiedzUsuńFarrell
[ Hmm... wprowadzenie przez psa do damskiej toalety, fizycznie nie możliwe. Facet też nie pije z obcymi mu ludzi, to nieprzytomności. Nie jest święty, ale to nie w jego stylu.
OdpowiedzUsuńPrędzej biorąc pod uwagę fakt, jego przypadłości, potrzebuje kogoś kto go po kompleksie oprowadzi. Zapozna z miejscami itp, ale nie wiem czy byś sie tego podjęła ;) od razu mowie, nie musi wyjsc z tego slodka opisówka. Ad, ma dosc sporo dystansu do swego "niewidzenia" ]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńStał pod wejściem do auli, z psem ułożonym przy nogach. Okulary na nosie, ręce splecione na piersi. Cóż, ciężkie westchnięcia niosły się echem po korytarzu. To zawsze go męczyło, nowe miejsca, które musiał poznać i on i Red. Swój pokój miał już w małym palcu, chociaż, zastanawiał się, nad wynajęciem jakiegoś mieszkania. Miała oprowadzić go jakaś "miła studentka". Już to widział! Pewnie kolejna dzika i gniewna, która robi to za karę, która nie będzie potrafiła odnieść się w żaden sposób do jego przypadłości. Naciągnął okulary na czubek głowy i spojrzał w stronę światła. Podejrzewał, że jest tam duże okno. Widział rozmyte kolory, jasne refleksy, otoczone ciemnymi cieniami jego ślepoty.
OdpowiedzUsuńCóż pole widzenia lepsze od niego miał byle koń, a ostrości widzenia mógł zazdrościć swojemu psu. Zostały mu przynajmniej barwy...
Dobiegł go odgłos kroków. Red poderwał się do góry i usiadł obok jego prawej nogi.
- No czarny... zaczynamy - mruknął do wielkiego sznaucera i zsunął okulary na nos.
[Cześć (: Mam nadzieję, że będzie udana. Zaproponowałabym wątek, ale dziewczyn chyba dosłownie nic nie łaczy.]
OdpowiedzUsuń[Czołem. Dziękuję za powitanie, to naprawdę bardzo miłe i cieszę się, że mam u ciebie plusa za Florence :) Jeśli miałabyś ochotę, mogę zaproponować jakiś wątek? :)]
OdpowiedzUsuńPriscilla
Oczywiście, że kolejny raz w tym tygodniu urwał się wcześniej ze Szpitala, oczywiście, że nie zadbał aby mały Louis zjadł obiad, oczywiście, że miał z tego powodu wyrzuty sumienia.
OdpowiedzUsuńNieuniknione było, że i tym razem odwołali zajęcia. Perspektywa udania się do kina w pojedynkę średnio mu odpowiadała więc spoczął na jednej z ławek na dziedzińcu coby przemyśleć plan gry na dalszą część dnia. Założył okulary przeciwsłoneczne, odpalił papierosa i upił kilka łyków kawy.
Był znudzony, odrobinę rozdrażniony i zdecydowanie miał ochotę iść do kina, brakowało mu jedynie kompana, bądź lepiej kompanki.
Poszukiwać przed budynkiem kina nie zamierzał, jeszcze ktoś wziąłby go za kretyna. Zauważył dziewczynę, która wyszła właśnie z budynku uczelni. Wstał i ruszył w jej stronę. Wyglądała dobrze, nie mogła mieć przecież fatalnego gustu filmowego.
- Mam nadzieję, że właśnie odwołali Twoje zajęcia i właściwie to nie masz co robić więc pójdziesz ze mną do kina - i przybrał ten swój uśmiech, który zazwyczaj rozbawiał wszystkich do łez, był sztandarowym uśmiechem przedstawiającym go jako psychologa entuzjastę.
Andrew Ashwel
Mimowolnie uśmiechnął się i pokiwał entuzjastycznie i twierdząco głową - Ja płacę, dostaniesz nawet popcorn jeżeli będziesz chciała - ściągnął lekko brwi i zaśmiał się pod nosem w swój charakterystyczny, nieco drażniący sposób.
OdpowiedzUsuń- Mamy do wyboru... Drogę do Zapomnienia, Naukę Spadania, Witaj w klubie...- starał się przywołać z pamięci tytuły filmów, o których czytał przed godziną.
Wyciągnął swój termos i upił kilka łyków kawy, która rozbudziła go w małym stopniu. Wziął głębszy wdech, obserwując dziewczynę.
Andrew
[ Jak miło, że ktoś wrócił!
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie i chętnie napiszę z Quinn wątek, ale chyba muszę głębiej pomyśleć nad jakąś koncepcją, bo jak na razie... pustka kompletna :< ]
Nicholas Farrell
[ Jakiś pokręcony chętnie przygarnę. Możesz robić z Nicholasem co chcesz, tak właściwie :P ]
OdpowiedzUsuńFarrell
[No cóż... Nie chciałabym besztać jej osoby swoimi marnymi wyrazami, które w nawet w najmniejszym stopniu nie ukazywałyby jej geniuszu. Dziękuję i życzę równie ciekawych wątków.]
OdpowiedzUsuńNienawidził zmian muzyków. Zazwyczaj nowi wprowadzali swoje nawyki, których Nicholas nie akceptował i u swojego stałego składu już zdążył je wyplenić. Nie przepadał za arogancją, którą charakteryzowali się niepokorni licealiści, a także ich wybujałym ego i poczuciem, że w szkole muzycznej drugiego stopnia już wszystkiego się nauczyli. Najgorsi byli, oczywiście, skrzypkowie i fleciści, na zmianę popisujący się, jacy to oni nie są wspaniali. Farrell uwielbiał za to kontrabasistów, schowanych gdzieś w tyle, zazwyczaj cicho mruczących na wielkich smyczkowych swoje partie, niezbyt rozwinięte; ale oni się cieszyli ze wszystkiego, co dostali, dlatego też dyrygent, kiedy miał coś dla nich napisał, wymyślał jak najciekawszą linię basu, trochę odbierając roboty za to wiolonczelom. One były mu raczej obojętne, więc jakoś nie odczuwał specjalnego żalu z tego powodu.
OdpowiedzUsuńW każdym razie, musiał wstrzymać próbę już na dwadzieścia minut, bo nowa panienka od fortepianu się spóźniała. Bez niej nie mogli zacząć, bo dziś przerabiali Gershwina i jego Błękitną rapsodię; tam pani miała grać solo, podobno już jej doskonale znane. Gdyby chociaż dała znać, że zaspała, utknęła w korkach, złamała nogę, kot jej umarł - Nicholas byłby mniej zdenerwowany, bo wtedy przynajmniej zrobiłby coś innego z resztą muzyków, a nie tracił czasu na czekanie. Wrzasnął tylko na te snobistyczne skrzypaczki popisujące się jakąś bardzo skomplikowaną partią, żeby się w końcu zamknęły, bo i tak grają beznadziejnie, a potem wyszedł na papierosa przed budynek filharmonii.
Wtedy ją dostrzegł: tę blondynkę, w wieku ni mniej, ni więcej odpowiednim dla jego nowej pianistki. Chciałby teraz ją zdrowo doprowadzić do porządku, może nawet walnąć umoralniające kazanie dotyczące spóźniania się, jednakże na początku wolał być uprzejmy.
- Dzień dobry - mruknął, siląc się na miły ton głosu. - Orkiestra czeka na ciebie już od dwudziestu minut, czemu tu stoisz? Brakuje nam fortepianu!
Nawet nie wyciągnął paczki z papierosami, tylko od razu machnął ręką, żeby weszła za nim do filharmonii.
- Na drugi raz bądź punktualnie, nie znoszę spóźnialstwa.
[ Tadam! ]
Nicholas Farrell
[Cześć, cześć. Jeśli chcesz poprowadzić jakiś wątek, to wystarczy, że rzucisz hasło, a jakiś pomysł z mojej strony powinien się pojawić. Także nie krępuj się. ;)]
OdpowiedzUsuń[Zdjęcie *_*
OdpowiedzUsuńDobrze, w tym momencie niestety nic nie przychodzi mi do głowy, w tym wypadku. Może coś z biologią? Ona co prawda studiuje biologię, a on tylko marne kółko, ale zawsze coś. Ewentualnie mogłaby wybrać się na koncert orkiestry, w której gra? Skojarzyć go z uniwersytetu i po prostu zagadać? No naprawdę jestem wyprana z pomysłów.]
Alan
- Cisza!
OdpowiedzUsuńJego głos przerwał wesołe brzdękanie skrzypiec, fletów i mruczenie kontrabasów z tyłu sali. Wszyscy popatrzyli nieco przestraszeni na kroczącego pomiędzy siedzeniami Nicholasa i zmieszaną blondynkę za nim. Pewnie przeczuwali już, że za chwilę odbędzie się krwawa rzeź, a zginąć może nie jedna, tylko kilka osób, które akurat nawiną się pod ostrą batutę za choćby jeden niepoprawny dźwięk. Ich ostatnia pianistka zachorowała w ostatniej chwili, dwa dni przed koncertem, potrzebowali więc kogoś naprawdę świetnego, kto od razu wczuje się w orkiestrę i nie będzie grymasił, gdy Farrell powie to czy owo.
Jakaś jedna wiolonczela jeszcze cicho dawała o sobie znać. Autor dźwięku był tak zapatrzony w swoją partię, że nawet nie zauważył cicho podchodzącego do niego dyrygenta, po chwili nachylonego tuż nad ramieniem delikwenta.
- Naprawdę, masz tak skomplikowaną partię, że musisz teraz ćwiczyć - warknął, a potem wyrwał smyczek z dłoni muzyka, bo rzucić go na podłogę - Potrzebuję ciszy, antytalenty! Jeżeli chcecie uczyć się grać tuż przed występem, to nie ma tu dla was miejsca.
Już szedł w stronę największego, stojącego pośrodku sceny instrumentu - czarnego fortepianu. Dziewczyna już tam siedziała, na szczęście nie brzdękoląc niczego. Jednak pytanie, które potem zadała, ostatecznie pogrzebało ją w oczach Nicholasa. Nachylił się nad jej twarzą tak, że niemal mogła dopatrzeć się zaskoczenia pomieszanego ze złością w jego oczach.
- Co? - syknął z mocno zmarszczonymi brwiami, po czym ruszył szybkim krokiem do katedry. Chwycił plik nut z partią dla blondynki, a potem rzucił w nią papierami tak, że zanim dotarły do jej osoby, już rozleciały się dookoła instrumentu. - To! Błękitna rapsodia Gershwina! Przyszłaś tu to grać, dziewczyno! - prawie ryknął, międzyczasie podnosząc losową kartkę z podłogi. Położył jej to na pulpicie. - Graj, teraz. A wy wszyscy, wynocha - zwrócił się do orkiestry. - Macie pół godziny przerwy przed mordem niewiniątek.
[ Nie, jest okej :> ]
Nicholas Farrell
[Quinn mogłaby trenować na trampolinie salta. Załóżmy, że tak trenują czirliderki, kiedy nie mogą tego robić w zespole, bo coś tam - powód mało istotny. Dziewczyna zarezerwowała sobie salę i w ogóle, i wtedy przyszedł NOT, zarzekając się, że to on był wpisany na listę. Wywiązuje się między nimi mała dyskusja na ten temat. Quinn denerwuje się tym wszystkim do tego stopnia, że niefortunnie wyskakuje na trampolinie i równie niefortunnie spada... na NOTa, przewalając go, albo w jego ramiona, jak wolisz. Co Ty na to?]
OdpowiedzUsuń[ A no witam serdecznie :) I dziękuję za tak liczne plusy... Ja cóż o Husky tylko sobie pomarzyć mogę, bo to dość drogie piesy :PCo do siostry to pomysł z reala bo ja ze swoją też mam super kontakt :P. Wątek? Ja zawsze osoba chętna i otwarta :P Może i troszkę się z wprawy już wyszło ale mam nadzieje szybko wrócić do formy wątków :)
OdpowiedzUsuńMoże ty masz jakieś propozycje tak na początek? Obiecuję się zrewanżować ;) ]
Martin
[Okej. To będę czekać. ;)]
OdpowiedzUsuń[ Może być jak najbardziej z imprezą :D w końcu on lubi imprezy :D Może i nie napiszę kolaboratu jak niektórzy tutaj ale mam nadzieje że jednak wątek będzie udany :) Skoro Quinn jest kapitanką cheerleaderek to zapewne się kojarzą z meczów... Nie sądzisz? :P]
OdpowiedzUsuńWczoraj chłopaki wrócili po jednym z ważniejszych meczów z pucharem i złotymi medalami na szyi. Nic więc dziwnego że witała ich szkoła na dziedzińcu (a bynajmniej jakaś delegacja bo w końcu wypadało). Oni jednak padnięci po ostatnim nawale treningów i tym meczu nie mieli siły dla swoich fanów i dyrekcji. Po wysłuchaniu gatki rozeszli się do siebie, ale jakby to mogło być gdyby zwycięstwa nie uczcić. Dlatego też na następny dzień na korytarzach w całym Appelton zawisły podrukowane z rana plakaty iż zwycięstwo trzeba jakoś uczcić, a czy nie ma lepszego sposobu niż huczna impreza? NIE! A bynajmniej takiego zdania był Martin, który na ogół zgrywał typ imprezowicza, wariata i może czasem lekkiego flirciarza tak dla zabawy... Dziś więc jako pierwszy latał z plakatami. Odwracając się nagle po powieszeniu jednego z plakatów nieumyślnie natrafił na kogoś upuszczając przy tym zawartość rąk. Pliczki papieru z zaproszeniami dla ludu i plakatami reklamującymi dla niezaproszonych poleciały na ziemię.
- Kurde no! Można by trochę uważać - rzekł nie zwracając uwagi kto na niego wpadł. Ale jednak widząc znajomą twarz wyszczerzył się ku dziewczynie
- Przepraszam Słońce, nie zauważyłem cię - odpowiedział z dołu zbierając swoje manatki z ziemi. Wstając wygrzebał jedno z zaproszeń i wręczył dziewczynie
- To co Słońce, może na przeprosiny wejściówka na naszą imprezę? Co panna? - zapytał podnosząc brew a uśmiech nie schodził mu z ust
- No wiesz, na spontaniczne imprezy się nie rozwiesza wcześniej plakatów - zaśmiał się pod nosem podnosząc ostatnie kartki z ziemi. Słysząc jej komentarz że bez niej nie ma imprezy wywrócił oczami. Takie osoby były czasem nie do wytrzymania, co się uważały za kłebek świata ale przygryzł jedynie wargę by nic nie powiedzieć. Najzwyczajniej w świecie nie wypadało mu. Kiedy zapytała o ilość plakatów spojrzał na kartki trzymane w rękach.
OdpowiedzUsuń- Może i jeszcze mam kilka ale chyba nie ma sensu, skoro gwiazda będzie - skwitował by jej dogryźć. Nie lubił tego robić, ale czasem to było silniejsze od niego. Po prostu nie rozumiał takiego postępowania. Sam był jednym z "cenniejszych nabytków szkolnych" i imprezowiczem, ale jednak takich komentarzy nie sypał i ich nie trawił.
- A co, gwiazda chce mi pomóc te kilka sztuk jeszcze rozwiesić, czy zanieść kilka zaproszeń? - zapytał nie chcąc zbytnio wyjść na nie wiadomo kogo.
Martin