poniedziałek, 24 marca 2014

.

 
GEORGE MILLER 

Nie potrafi uczyć się na swoich błędach, czego dowodem jest jego kilkukrotnie złamany nos, który widocznie wściubiał nie tam gdzie było trzeba. Wiecznie łazi z obitym pyskiem, a oprócz choćby odrobiny zdrowego rozsądku i piątej klepki, brakuje mu również lewej dolnej szóstki, z której stratą wiąże się bardzo ciekawa historia...
No dobra, po prostu spadł z huśtawki i tak niefortunnie się złożyło.
           Żaden z niego typ super maczo-sportowca, wręcz przeciwnie, poziom jego koordynacji ruchowej waha się między lewym butem, a ślimakiem. Przynajmniej potrafi szybko uciekać – trzeba przyznać, że to wychodzi mu nadzwyczaj dobrze.
Chemię wybrał, bo jedynie ona szła mu dobrze, no i trochę taki z niego Jessie Pinkman wanna be, choć nie ma złudzeń, że foty jego szpetnej mordy znajdą się na tumblrach napalonych fanek, a on zbije grube hajsy na produkcji czyściutkiej metamfetaminy.
            George jest znany głównie z bycia Georgiem. I niech tak zostanie.

| IX.V.MCMXCIII | II ROK CHEMII | ZERO JAKICHKOLWIEK ZAINTERESOWAŃ I PLANÓW NA PRZYSZŁOŚĆ |

__________________________________
Cześć.
Dawno mnie nie było na grupowcach, odzwyczaiłam się od pisania kart, niestety musicie z tym żyć (ja też).
Wątki, ziomki.
A! Będzie chyba jakaś lasia do przejęcia, ale to się jeszcze zastanowię w sumie.
Wolę zaczynać, nie każcie mi myśleć za bardzo, plz, chyba że chcecie coś patologicznego, ale też nie radzę. "OTL

22 komentarze:

  1. [ dobry wieczór i udanej zabawy na blogu :3]
    Sunshine

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Witam chemika. Zapraszam na jakieś reakcje :P ]

    Quinn

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Witam i zapraszam do siebie w razie zainteresowania prowadzenia jakiegoś wątku/powiązania. ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Jessie! <3 Jessie będzie moim przyszłym mężem, wyleczę go sobie, naprawie i będzie cacy, tak go uwielbiam <3 Pjona za brak koordynacji ruchowej, nie tylko ja jestem takim nieudacznikiem. I fajny jest, można by jakiś wątek im wymyślić jeśli będziesz mieć ochotę :D]

    Heaven

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cześć! Jeśli masz ochotę na wącisz, zapraszam pod kartę June ;). Mam wrażenie, że oboje to takie trochę niezdary ^^.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Fajniutki ten Twój Georgie! Wątek tak, bardzo, koniecznie!
    Rabelais skutecznie odciąga mnie od myślenia o czymkolwiek poza Pantagruelę i Gargantuą, ale staram się ruszać główką. Myślisz, żeby dać jakąś lasię do przejęcia, a może masz co do niej na myśli jakieś konkretne powiązanie, do którego można by podpiąć Annie?
    A jeśli nie, Annie może zajmować się jego obitym pyszczkiem. Może kiedyś zwiewał z obitą buźką, skrył się przed napastnikami w niepozornym antykwariacie, a ona stwierdziła, że go nie wypuści takiego we krwi.]

    Annie

    OdpowiedzUsuń
  7. [Nie wiem czemu, ale to zdjęcie mnie zachwyciło *,* A George jest taki... normalny, lubię to. W każdym razie, witam serdecznie i życzę udanego pobytu na blogu ;>
    A patologie są fajne! :D]

    Malia

    OdpowiedzUsuń
  8. [Ja do czytania Rabelais'ego jestem zmuszona, jednak po francuskim średniowiecznie, wchodzi on nieco lepiej, niż normalnie. :D
    Czekam więc niecierpliwie!]

    Annie

    OdpowiedzUsuń
  9. [Nawet kartę Ci podglądałam, bo ja to jednak mam fetysz na punkcie poobijanych facetów. Krzywy nos i kostki boksera od razu dają +100 punktów do męskości, haha :D Ach, ciesze sie, że podoba Ci sie zdjecie. Też je lubie i czekałam strasznie długo, aż będę mogła je wykorzystać, bo przeważnie prowadze starsze postacie. Dr. House to moja druga miłość zaraz za Jessiem <3
    Hmm... ja bym chciała zmienić Dżordża i oduczyć go obijania innym mordki, myślisz, że się da? Muszę dopisać w karcie Heaven, że prowadzi zajęcia z malarstwa dla przedszkolaków w miejskim ośrodku kultury i dzięki temu mamy już pomysł na wątek. Dżordż będzie chodził cały dzień za jakimś facetem, który jest mu winny kasę. Dorwie go jednak dopiero wieczorem, kiedy tamten podjedzie do tego ośrodka, żeby odebrać dziecko z zajęć Heaven. Jak gościu wyjdzie z auta to George walnie mu z dwa gongi, w tym czasie przed budynek wyjdzie córka tego gościa, prowadzona przez Heaven za rączke i zacznie się akcja. Dżordż sie zdezorientuje jak dziecko zacznie płakać, Heaven będzie się na niego patrzeć jak na kosmitę, a gościu szybko zapakuje przedszkolaka do auta i spierdoli. I tutaj włącza się humanitaryzm Heav, bo będzie znała Georga z uniwersyteckich opowieści i czasem jej mignął w kampusie, a przecież notoryczny zawadiaka jest idealnym materiałem do zmiany, więc zacznie go męczyć i będzie chciała nawracać. Georga będzie niemiłosiernie wnerwiać jej gadanie i to, że jest tak pozytywnie walnięta, ale w gruncie rzeczy zacznie dostrzegać, że dziewczyna ma racje i że świetnie się z nią bawi, bla, bla. Będzie go potrafiła wyciągnąć w środku nocy na peta, udawać, że zaraz wróci do domu, a zaczną robić coś śmiesznego, mieć wiele przygód, itp. Przyjaciele, lofka, seks od czasu do czasu i znajomość, aż do jej śmierci xd <3 Rozumiem jak Ci nie odpowiada albo chcesz zmodyfikować, ale w końcu Heaven chce uzdrowić przed odejściem jak najwięcej osób]

    Heaven

    OdpowiedzUsuń
  10. [JESSE, nie Jessie. Ten drobny błąd razi psychofanki BB. Niestety :D]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Mehehe, to nawiązanie do tych tumblrów, bo na nich figuruje jako Jessie. :D No i mi lepiej wygląda przez i (choć wiem, że to niepoprawna wersja <3), więc wybacz, ale musisz przeboleć!]

      Usuń
  11. [George jest znany z bycia Georgem, a Sunday będzie znana z pomagania Georgowi gdy znowu wda się w jakąś bójkę. Ot taka kochająca przyjaciółka, która traktuje go jak brata, ale zarazem jest chorobliwie zazdrosna i w ogóle. No bo niby rude to wredne, ale gdy przychodzi sytuacja, że ktoś wychodzi z niej ranny, to ona stara się pomagać.
    A druga opcja, to taka negatywna będzie. Rude = wredne, jak już wspomniałam wyżej. Może sobie z niego kpić, że ciągle chodzi z obitą mordką, wyśmiewać go itd. a to wszystko tylko dlatego, że kiedyś on raz zaśmiał się, że jest ruda. Albo jej coś zabrał, za co się wściekła i mści się do tej pory.
    Marne pomysły, wiem, ale chemia i alergia mnie wykańczają, a 21:30 wiosną to późna dla mnie godzina. Jak nie masz alergii na pyłki to skacz z radości! :<]

    Sunday

    OdpowiedzUsuń
  12. [To sie ciesze, że sie podoba mój pomysł na wątki i że chcesz zacząć, bo ja uciekam gdzie pieprz rośnie, kiedy muszę to robić, fu :c
    Możesz zacząć od momentu, w którym facet zawija się ze swoim dzieckiem, a George zostaje sam z krwawiącą ręką, bluźniący pod nosem i patrzący się z nienawiścią na Heaven, która go spokojnie obserwuje. Taka wścibska będzie. ]

    Heaven

    OdpowiedzUsuń
  13. [Chemia jest spoko, w końcu jestem na biol-chemie, ale teraz gdy przerabiamy takie działy bardziej tyczące się życia, to usypiam czytając to lub słuchając na lekcji.
    Myślimy, myślimy. Ale może jutro, co? Bo zaraz idę spać chyba.]

    Sunday

    OdpowiedzUsuń
  14. [Hej, mówisz że zmuszanie cię do większego myślenia kończy się czymś patologicznym? :D w takim razie może wątek i coś patologicznego jest mile widziane ^^ (tak wiem, złą psychikę muszę mieć)]

    Tonny Carter

    OdpowiedzUsuń
  15. [Wygrałaś talon na balon, jesteś pierwszą osobą, która skojarzyła jej imię z TW <3 I będę nazywać ją krową, bo to krowa i tyle, o!
    A chcę wątek z Dżordżem, który wcale taki głupi nie jest. Ale skoro twierdzisz, że jest, to on i Malia są siebie warci, więc widzę tu jakieś pozytywne relacje. Albo w pierwszej klasie mogli za sobą nie przepadać, któregoś razu Malia mogła dać mu w pysk, a przez wakacje coś się zmieniło i teraz hasają sobie po łączce za rączkę. A tak serio, mogą razem wagarować, łazić po jakichś podejrzanych miejscach, podstawiać nogi dzieciakom, zapychać się fast-foodami i robić inne mniej lub bardziej dziwne rzeczy :>]

    Malia

    OdpowiedzUsuń
  16. [Dzięki! Oj tam, nie przesadzajmy, geografia jest naprawdę interesująca :P]

    Oliver

    OdpowiedzUsuń
  17. [Się ma gust do zdjęć.
    Dobra, myśl nad wątkiem. Relacja już ogarnięta.]

    OdpowiedzUsuń
  18. [Nie mam pojęcia. Może standardowo zrobimy wątek, gdzie on zostaje pobity a ona na niego nakrzyczy i w ogóle, w porywach złości coś zrobi lub powie co o tym myśli. A zacząć może się spokojnie, że gdzieś razem wyjdą, do klubu, na domówkę, ona na chwilę gdzieś zniknie mu z oczu i w tym czasie on zdąży się z kimś wdać w kłótnię, przez co wyjdzie z obitą mordką z tego.]

    Sunday

    OdpowiedzUsuń
  19. Ludzie dzielili się na tych, którzy tolerują towarzystwo dzieciaków, uwielbiają ich słodkie chichotanie i nienawidzą, a każda wzmianka o tupocie małych stóp doprowadza ich do wrzenia. Heaven przeszła każdy z tych etapów, ale ostatecznie zatrzymała się na drugim. Nie pokrywało się to jednak z chęcią zaadoptowania wszelkich sierotek, robienia za Śnieżynkę w okresie Bożego Narodzenia czy opiekowania się czyimś dzieckiem w piątkowe wieczory. Pracę z przedszkolakami i lekcje rysunku traktowała jako czynność, która łączyła w sobie aspekty przyjemne z pożytecznym. Pięciolatkowie potrafili niekiedy trafniej zdefiniować pojęcia miłości niżeli jej koledzy z roku. Lubiła to. Lubiła wymyślać im coraz to nowe zajęcia, lubiła oglądać ich wizje miłości, szczęścia czy wiosny. Charaktery dzieci były niezwykle plastyczne, a ona wpływała na ich kształtowanie i to cieszyło ją jeszcze bardziej. Uwielbiały ją. Uwielbiały śpiewać w pracowni piosenki Disneya, zaplatać warkocze z jej długich włosów i wtulać się w wełniany sweter, kiedy wychwalała ich koślawe bohomazy.
    To miał być udany dzień, ale czy zetknięcie z furiatem oznaczało, że nie będzie? Nie z nią takie numery. Radziła sobie z gromadką dzieci, radziła sobie do pewnego momentu z białaczką, a teraz radziła sobie doskonale z perspektywą śmierci, więc czemu i z nim miałaby sobie nie poradzić? Phi, przecież jej nie uderzy. Taki zły, niedobry, groźny, duży. Ideał! Kogoś takiego właśnie szukała i z pewnością nie zamierzała uciekać gdzie pieprz rośnie. Obserwowała apogeum jego wściekłości, uśmiechając się z politowaniem i ani na moment nie spuszczała z niego wzroku. Mało tego, zdecydowała się podejść. Krok po kroczku, aż w końcu znalazła się zaledwie dwa metry od chłopaka i perfidnie wypięła pierś do przodu w prowokacyjnym geście. -Pewnie na Ciebie, Tyson - odpowiedziała z ironią, cmokając ustami. Czasami cieszyła się, że jest dziewczyną. Bycie nią oznaczało taryfę ulgową, a tego potrzebowała w rozmowach z takimi typami jak on.

    Heaven

    [Daj spokój, jest super <3]

    OdpowiedzUsuń
  20. [Nie wyłapałam jakichś okropnych błędów, może to z radości, że zaczęłaś. :3
    Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, że George nie kojarzy antykwariatu. Wywnioskowałam więc, że jeszcze się z Annie nie znają, choć wydawało mi się, że mieli się znać. Ale nie muszą, więc odpisuję tak, a jak coś, to krzycz.]

    Co by się nie wydarzyło, przeszłość zawsze miała dla Annie słodszy smak. Jak bolesna, czy przerażająca by nie była, przynajmniej ją znała. Przyszłość pozostawała niewiadomą, a Annie nie lubiła niespodzianek. Nigdy nie snuła planów, żyła z dnia na dzień i nie uważała, by życie przeszłością było czymś złym. Nie chodziło tylko o to, co sama przeżyła. Nie bez powodu studiowała przecież historię. Była beznadziejną romantyczką, tęskniącą za czasami, w których nie było jej dane się urodzić i miejscami, których pewnie nigdy nie odwiedzi. Nic dziwnego, że tak bardzo kochała ojcowski antykwariat. Zresztą, to prawdopodobnie po ojcu odziedziczyła miłość do wszystkiego, co stare. Muzyka, zakłócana (choć Annie wolała określenie wzbogacana) przez szmery, odtwarzana ze starego gramofonu, stare filmy, pachnące, pożółkłe książki, drewniane, nieco obdrapane meble, którym wystarczy poświęcić chwilę, by mogły dalej służyć. Annie zdecydowanie nie była fanką tego, co nowe.
    Dzień był deszczowy, jednak, w przeciwieństwie do większości swoich znajomych, lubiła deszcz. Lubiła tkwić przy oknie, patrzeć na mokre ulice, uciekających ludzi i słuchać kropli, bębniących o szybę. Stała, opierając się o ścianę, przyglądając się jakiejś pędzącej kobiecie z parasolką, w tle leciała jedna z pierwszych płyt Beatlesów, a antykwariat był całkowicie pusty.
    Annie odpłynęła tak bardzo, że z zamyślenia nie wyrwał jej nawet dzwoneczek, oznajmiający wejście kogoś do środka. Dopiero, kiedy owy osobnik podszedł nieco bliżej, przypadkiem potrącając coś nogą, dziewczyna drgnęła, spoglądając w jego stronę. Nietrudno było się domyślić, że nie przyszedł tutaj po książkę, czy płytę winylową. Był zdyszany, zakrwawiony i oglądał się za siebie nerwowo. Miała nadzieję, że ktoś nie wpadnie zaraz za nim, demolując im antykwariat. Nie mogła go jednak wyrzucić. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby wyprosiła go stamtąd w takim stanie.
    Sama nigdy się nie biła, ale w końcu była dziewczyną, więc nie było to bardzo dziwne. Do tego, nienaturalnie wręcz spokojną i ugodową.
    Uśmiechnęła się do niego ciepło.
    - Mam na zapleczu apteczkę i trochę lodu. I kilka szaf, więc możesz się schować. - powiedziała uprzejmie i skinęła na niego głową, by poszedł za nią. Poprosiła tatę, by wyszedł na sklep, a sama usadziła chłopaka na miękkim krześle i wyciągnęła apteczkę. Nie zadawała żadnych pytań, nie była wścibska, a to zdecydowanie nie była jej sprawa. Usiadła przed nim i, najdelikatniej jak potrafiła, zabrała się za obmywanie jego twarzy.

    Annie

    OdpowiedzUsuń